Logo Teatru Atelier
Deklaracja dostępności     Wersja dostosowana       
Lato Teatralne Sopot'2007


Przekroczenie progu pełnoletniości zwykło się obchodzić hucznie- tak też celebrowaliśmy wejście w dorosłość Teatru Atelier im. Agnieszki Osieckiej w Sopocie. Od narodzin kultowego baraku na plaży w 1989 roku minęło dokładnie osiemnaście lat. I mimo że dojrzałe treści serwujemy widzom od samych początków naszego istnienia, to zgodnie z tradycją postaraliśmy się, aby w symbolicznie naznaczonym sezonie nasi widzowie poczuli się autentycznie nasyceni i rzucili się w wir wysmakowanej zabawy. Tak też się stało, bo zorganizowaliśmy łącznie ponad 70 imprez, które odwiedziło ok. 10 000 widzów- to nasz rekord!
A nie była to jedyna rocznica tego lata. Zaproszony przez nas kabaret Loch Camelot z Krakowa świętował piętnastolecie istnienia na naszej nadmorskiej scenie, zaś cyklem imprez pod nazwą "A wariatka ciągle tańczy", parafrazującą tytuł słynnej piosenki- uczciliśmy pamięć naszej patronki- Agnieszki Osieckiej- w najsmutniejszą tego sezonu, dziesiątą rocznicę jej śmierci.
Aby nie wychodzić zbyt szybko z metaforyki rocznicowo- urodzinowej: pierwszym wydarzeniem w Atelier, inaugurującym sezon i pierwszy blok wydarzeń, nazwany przez nas "Krakowem w Sopocie", były dwa znakomite koncerty Joanny Słowińskiej z zespołem, która- po kilkunastu latach nie bycia nad morzem- zaśpiewała u nas w dniu swoich urodzin. Jak bardzo udane musiało to być dla artystki święto może świadczyć wypowiedź Tadeusza Skutnika w Dzienniku Bałtyckim: "Od pierwszych dni, kiedy na scenie królowała bosonoga Joanna Słowińska, <Ewa Demarczyk polskiego folku>, na widowni szpilki by nie wetknął. Nawet niżej podpisany musiał raz pocałować klamkę, bo spóźnił się parę minut, a co gorsza, wcześniej nie zaklepał sobie miejsca". Tak samo sytuacja wyglądała w czasie recitali dwóch śpiewających gwiazd, zaprzyjaźnionej z Atelier od lat Anny Szałapak i Beaty Rybotyckiej. Biletów na występy kolejnego krakowskiego artysty, Janusza Radka, zabrakło na miesiąc przed rozpoczęciem sezonu!
Wiele twórczego chaosu, głośnej radości i uroczego rozgardiaszu przywieźli nad morze artyści krakowskiego kabaretu Loch Camelot, prowadzonego przez nierozłączny artystyczny tandem: Kazimierza Madeja i Ewę Kornecką, która od lat współpracuje z Atelier, komponując chociażby muzykę do naszych spektakli (także w tym roku !). Przez dwa tygodnie można było wysłuchać recitali Łady Gorpienko, takich wschodzących gwiazd piosenki, jak Agnieszka Grochowicz, Jaga Wrońska, Dominik Kwaśniewski, Basia Stępniak- Wilk. Jak zapowiadali artyści, na scenie zagościł "najbardziej niezwykły i niepowtarzalny kabaret Krakowa". Każdy, kto odwiedził nasz teatr w tym czasie, przyzna rację, że "zadziwia i nie przestaje zadziwiać przedziwna umiejętność krakowian: robienie sztuki ze wszystkiego, co pod ręką. Mało tego: miarowa niewyczerpywalność talentów, dojrzewających po piwnicach (jak wina), lochach (jak więźniowie), jamach (jak smoki)". A co wynika z połączenia geniusz loci Krakowa i Sopotu- wie ten, kto był.
Kolejne dwa tygodnie Lata Teatralnego wypełniło "wydarzenie międzykulturowe, o wielkiej randze", czyli Międzynarodowe Spotkania z Kultura żydowską Sopot 2007. "Do tej pory nie było w Trójmieście imprezy, podczas której tak dogłębnie można byłoby zetknąć się z kultura żydowską"- pisze Jakub Knera w Gazecie Wyborczej. Tegoroczne Międzynarodowe Spotkania z Kulturą Żydowską Sopot 2007 powstały z inicjatywy Teatru Atelier im. Agnieszki Osieckiej, a partnerowały nam w ich organizacji dwie instytucje: Gmina Wyznaniowa Żydowska w Gdańsku i Forum Żydów Polskich. Było to drugie- po ubiegłorocznych, będących również wynikiem naszej pracy spotkaniach "My Blue"- tak duże wydarzenie przybliżające lokalnej i ogólnopolskiej publiczności kulturę żydowską. W jej różnych odmianach, bo "na podstawie tego, co się widziało i słyszało, można wyciągnąć wniosek o głębokich zmianach w tradycyjnej kulturze żydowskiej. O wrastaniu w nią różnych tradycji (folkloru, jazzu, rocka, popu) i wrastaniu jej w różne tradycje, aż po całkowite zagubienie macierzystego wzorca". Patronat honorowy nad Spotkaniami objęli: Ambasador Izraela, Naczelny Rabin Polski, Ambasador USA, Ambasador Węgier, Ambasador Republiki Czeskiej, Przewodniczący Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w Polsce i Prezydent Sopotu. Honorowym Mecenasem Spotkań była Fundacja Ryszarda Krauze. Wśród widzów- których łączną ilość szacujemy na około 6000- udało nam się dojrzeć takie znakomitości, jak m.in. Leopold Kozłowski, minister Anna Fotyga, czy- opiekująca się swoją wystawą, ale nie bagatelizująca innych programów wieloletnia piewczyni kultury żydowskiej- Gołda Tencer.
Najwyraźniejszymi punktami w programie Spotkań były z pewnością wydarzenia muzyczne. W uroczystym otwarciu festiwalu w Krzywym Domku w Sopocie wzięły udział dwie gwiazdy: damski kwintet z USA, Divahn, nadający tradycyjnym żydowskim pieśniom wyrafinowaną harmonię ("była to uczta muzyczna najwyższego lotu") i rodzima, znana na całym świcie formacja Kroke, która ma w dorobku płyty z Nigelem Kennedym, Peterem Gabrielem czy Edytą Geppert. Wśród tak sprawdzonego towarzystwa miał szansę wystąpić młody zespół poruszający się w tradycji muzyki żydowskiej- Trójmiejskie Trio Klezmerskie.
Jednak najważniejszym wydarzeniem podczas Spotkań była premiera spektaklu muzycznego André Ochodlo & The Jazzish Company "Pieśń nad pieśniami: Moscow 52", koncert "anonsowany jako wydarzenie, wydarzeniem rzeczywiście był". Po raz kolejny udało nam się przedstawić własny sposób postrzegania kultury żydowskiej, która bynajmniej nie jest dla nas zakurzonym, pokrytym patyną folklorem. Modernistyczna poezja rosyjskich Żydów, zamordowanych na rozkaz Stalina w podziemiach moskiewskiej Łubianki 12 sierpnia 1952 roku, dzięki muzyce słynnej krakowskiej kompozytorki Ewy Korneckiej, współczesnym aranżacjom austriackiego muzyka Geralda Preinfalka, przemyślanej scenografii Marty Roszkopf i przede wszystkim pełnym pasji wykonaniom André Ochodlo "który jest klasą sam dla siebie" -zyskała na kameralnej scenie na sopockiej plaży zupełnie nowe znaczenia. Poza przypomnieniem tragicznej historii, wykonawcy wydobyli uniwersalne przesłanie najwyższej próby poezji, dokonując tym samym kolejnego przełomu. Nowe oblicze pieśni jidysz, które Ochodlo prezentuje od kilku lat, korzeniami sięga tradycji, lecz jest czymś zupełnie świeżym i niezależnym od przeszłości. Muzycznie przeplatają się tu różne nurty, poezja, którą prezentuje, bynajmniej nie jest- jeszcze!- znana jako kanon. Cisza, która wytworzyła się wokół zamordowanych poetów, dzięki naszemu programowi została nareszcie przerwana.
Daleko od tradycyjnego pojmowania muzyki klezmerskiej lokują się też poszukiwania kolejnego z naszych gości, polskiego zespółu Bester Quartet, który po zeszłorocznym sukcesie odwiedził naszą scenę ponownie, "przez muzyczne kolaże wprowadzając widownię w zachwyt i wywołując różne, czasem skrajne emocje". Nie mniej gorąco przyjęty został czeski zespół Ahmed Ma Hlad, który "prezentował muzykę na tyle żywiołową, że gdyby nie krzesła, to z pewnością niejedna osoba rozszalałaby się w tańcu". W czasie festiwalu pojawił się także- piękny i utalentowany- akcent węgierski: Eszter Biró z zespołem "w którym niepokojąco błyszczała multiinstrumentalista Edina Szirtes". Samą Eszter polska publiczność może pamiętać z polsko- węgierskiego filmu "Cud w Krakowie". Akcent filmowy- choć już bez udziału śpiewającej gwiazdy- również znalazł się w programie festiwalu. Zaprezentowaliśmy współczesne filmy dokumentalne, poruszające tematykę Żydów i ich kultury. W tegorocznym muzycznym kalejdoskopie znalazł się także słowacki tenor Ervin Schönhauser z akompaniującym mu na fortepianie Igorem Bazlikiem. Ostatnim składnikiem dwutygodniowej muzycznej uczty był jubileusz dziesięciolecia koncertu "Shalom", "który zna cały świat" "najbardziej znanej u nas gwiazdy, bo naszej, swojskiej, oswojonej od osiemnastu lat -André Ochodlo". Przysmaki- tym razem sensu stricte- kuchni szabatowej uświetniły wieczór zakończenia Spotkań.
Te zaś nie składały się z samej warstwy muzycznej. Poza wspomnianym już spotkaniem z żydowską kinematografią widzowie mieli okazję brać udział w warsztatach języka hebrajskiego, warsztatach plastycznych czy tańców izraelskich, zapoznać się z tajnikami kuchni szabatowej, posmakować prawdziwego cymesu. Wielkim wydarzeniem okazała się wystawa Gołdy Tencer " I ciągle widzę ich twarze" w Nowej Synagodze we Wrzeszczu, która po objechaniu całego świata trafiła wreszcie na Pomorze. Frekwencja publiczności i zainteresowanie mediów przeszły nasze najśmielsze oczekiwania, tak samo jak zainteresowanie wykładami wybitnych intelektualistów związanych z kultura żydowską: Mieczysława Abramowicza i Belli Szwarcman- Czarnoty, którzy przybliżyli zebranym w Teatrze Atelier losy żydowskiej sceny teatralnej Wybrzeża przed II Wojną Światowa i obraz kobiet w kulturze żydowskiej, wzbudzając żywe dyskusje i stawiając ciągle nowe pytania- bo wszakże "pytań jest więcej niż odpowiedzi, a to świadczy, że kultura żydowska żyje i współbrzmi z żywymi tętnami współczesności, nie zamyka się jak ślimak w skorupie tradycji". Wiele wątpliwości wyjaśnił też wykład Jarosława Drozda o społeczności żydowskiej w Gdyni i spotkanie z Michałem Bilewiczem na temat dialogu polsko- żydowskiego.
"Nie zastanawiamy się na co dzień, gdy słyszymy lub czytamy, że jakaś impreza ma wymiar <międzynarodowy>. Ot, przyjedzie ktoś z zagranicy i będzie światowo. Tymczasem dopiero, gdy mamy do czynienia z kulturą żydowską, słowo <międzynarodowy nabiera właściwych barw>. Jak w tym roku." I- skoro o barwach mowa- "kto choć trochę obcował z kulturą żydowską wie, że ma ona nie tylko kolor blue. Czasami miewa kolor krwi. I nie tylko wpływa na kulturę różnych narodów świata. Także czerpie z nich dla siebie". Kolor krwi i promieniowanie na inne kultury szczególnie zaznaczyły się tu, na Wybrzeżu, gdzie przed wojną istniała synagoga i teatr żydowski, a wielokulturowość i splatanie się różnorodnych korzeni lokalnego świata Trójmiasta miały przemożny wpływ na jego dzisiejszą tożsamość. Nasze Spotkania z Kulturą Żydowską po raz kolejny pozwoliły podnieść świadomość mieszkańców Trójmiasta, zapoznając ich z dziedzictwem kulturowym swojego regionu. Luka w letnim życiu kulturalnym Wybrzeża została z całą pewnością, w ambitny sposób, wypełniona. Nawet komplikacje spowodowane żałobą narodową po tragedii w Grenoble nie przeszkodziły nam w zrealizowaniu całego programu Spotkań, co jest dla nas nie lada powodem do dumy. Regionalny ośrodek telewizji wraz z TVP Kultura przygotowuje duży reportaż o naszym Festiwalu, a coraz większe zainteresowanie mediów świadczy o tym, że w Trójmieście istnieje coraz większe zapotrzebowanie na tego rodzaju wydarzenia.
Program "Chlip- Hop, czyli piosenki prawie pogodne" w wykonaniu Magdy Umer, Andrzeja Poniedzielskiego i Wojciecha Borkowskiego powtórzył ubiegłoroczny sukces. Część Lata Teatralnego poświęconą Agnieszce Osieckiej rozpoczęliśmy konkursem na interpretację piosenek poetki, mającym już tak kultowy status, jak sama twórczość Osieckiej. Nawet upały na sali nie odstraszyły fanów piosenki "z tekstem", którzy swoją faworytkę- Annę Smołowik- obdarowali nagrodą publiczności. Młoda aktorka z Warszawy zdobyła również najwyższe laury w głosowaniu jury złożonego z trójmiejskich dziennikarzy-
"wykonując utwory z życiem i aktorskim przymrużeniem oka". Drugie i trzecie miejsce przypadło Kindze Kaczor (która "zachwyciła profesjonalizmem i doskonałością interpretacji") i Mariuszowi Orzechowskiemu ("czarował dramatyzmem głosu i wykonania").
Druga w tym sezonie premiera, "Dobranoc, Panowie", przygotowana przez Jerzego Satanowskiego w naszym teatrze, cała złożona była z songów Osieckiej, a wyśpiewało je 10 kobiet w towarzystwie "pierwiastka męskiego" w postaci Andrzeja Poniedzielskiego ("bardzo trafny wybór gospodarza koncertu sygnalizował wysoki poziom programu"). Koncert nazwany został tytułem jednej z piosenek Osieckiej, w której dokonuje ona swoistego podsumowania męskich słabości i odsyła ich na out. Poezja Osieckiej w wykonaniu triumfatorek 10 edycji konkursu (Klementyny Umer, Katarzyny Walczak, Katarzyny Warno, Doroty Osińskiej, Beaty Lerach, Magdy Kumorek, Agnieszki Grajnert, Marty Górnickiej, Katarzyny Dąbrowskiej i Małgorzaty Czajki) "doskonale radziła sobie na scenie". I - jak chciał reżyser spektaklu- na pewno odbyło się tam tajemnicze rozpoznanie pierwiastka żeńskiego.
Trzy koncerty "Nie żałuję" w wykonaniu takich gwiazd, jak Ewa Błaszczyk, Mirosław Czyżykiewicz, André Ochodlo, Jutyna Szafran, Joanna Lewandowska i Barbara Dziekan, powtórzone na naszej scenie po 10 latach, przekazały nie mniejszy ładunek emocji, niż gdy były grane po raz pierwszy. Recitale Marka Gałązki i Jarosława Chojnackiego były natomiast poetyckim preludium do ubiegłorocznej premiery i jednocześnie naszego hitu obu sezonów: "20 najśmieszniejszych piosenek na świecie" w wykonaniu Mariusza Kiljana: "przezabawnego, aktorsko i wokalnie rewelacyjnego", który bawił publiczność do łez przez osiem spektakli przy całkowicie wypełnionej sali teatralnej .
Spektakl Rzecze Budda Chinaski teatru muzycznego Capitol z Wrocławia w wykonaniu Justyny Szafran na podstawie tekstów Charlesa Bukowskiego okazał się jednym z najbardziej oczekiwanych punktów naszego programu. "Justyna Szafran stworzyła kreację zapierającą dech w piersiach. Żonglując dramaturgią przedstawienia, z cicho łkającej w łóżku samotnej i zagubionej kobiety, wciela się w wampa z podrzędnej tancbudy albo w rozgorączkowaną furiatkę. Frances wraz z kolejnymi łykami złocistego ballantinesa podkręca tempo spektaklu, rozpędza swe paranoje, tonie w alkoholowej malignie. (…)To jedna z największych zalet tego monodramu, a także wielka klasa samej aktorki - Szafran pozwala nam poznać twórczość Bukowskiego, ale swą rolą nie przykrywa treści. Moc wrażeń podczas tego wieczoru potęgował świetny kwartet rozrzuconych po sali muzyków, kameralność miejsca oraz bliskość - na wyciągnięcie ręki - publiczności. Stojąca owacja jak najbardziej zasłużona!" (Grzegorz Cholewa, Gazeta Wyborcza). Koncerty pod wspólnym tytułem "Z młodej piersi się wyrwało", zrealizowane przez nasz teatr oraz Nadbałtyckie Centrum Kultury, pod dyrekcją Jerzego Satanowskiego i z pomocą Marszałka Województwa Pomorskiego - Pana Jana Kozłowskiego, były wspaniałą promocją młodych, śpiewających talentów. Albowiem wstęp na występy był wolny, każdy mógł posłuchać diamentów, które w przyszłości z pewnością będą gwiazdami polskiej estrady.
Ostatnim programem w sezonie był "Śpiewniczek upiornych kantyczek" w reżyserii Jerzego Satanowskiego. Słynne piosenki m.in. Przybory, Wasowskiego, Wysockiego czy Zembatego zaśpiewały takie gwiazdy, jak Piotr Machalica, Krystyna Tkacz, Magda Piotrowska, Paweł Tucholski, Sławomir Maciejewski i Stanisława Celińska ("Serce rośnie, gdy na scenie pojawia się Stanisława Celińska. W byle półuśmiechu, w figlarnym potrząsaniu masywnymi biodrami, w autoironicznym geście sięgania po piersióweczkę, w wykonywanej setny raz "Recepcie" Jana Wołka jest zabawna i ujmująca"). Ostatnie spektakle były dla nas nie lada wyzwaniem logistycznym- gdzie pomieścić wszystkich widzów na malutkiej sali teatralnej?, -więc nie obyło się bez kolejnych skandali związanych z brakiem miejsca i odejściem widza z kwitkiem od kasy, ale takie też wydarzenia dodały nam siły, aby z całym zaangażowaniem pracować nad repertuarem kolejnego Lata Teatralnego. A to- już za rok! Zapraszamy!
MECENAS TEATRU Patronat Sponsor srebrny
orlen logo Sopot logo Srebrny logo
Teatr Atelier im. Agnieszki Osieckiej

Al. Mamuszki 2
81-718 Sopot
e-mail: teatr-atelier@teatratelier.pl
tel./fax. (058) 550 10 01
Fundacja Teatru Atelier im. Agnieszki Osieckiej

NIP 5851467315
KRS000477093
konto bankowe
PL 02 2490 0005 0000 4530 5379 4015


Dane osobowe
Zgłoś błąd na stronie
Mapa strony
Dla mediów


(C) Copyright 2021 Teatr Atelier